Ślub plenerowy Ani i Roberta - Fotografia ślubna
Są takie śluby, które są bardzo stresującym wyzwaniem nawet dla dobrego fotografa ślubnego. Dla mnie najbardziej stresujące są sesje zdjęciowe, które wykonuję dla innych fotografów, przyjaciół czy też znajomych. Wyjątkiem tej reguły był dzień ślubu Ani i Roberta, w którym poziom stresu podniósł mi się zupełnie z innego powodu.
10 dni wcześniej miałem wypadek samochodowy i zostałem pozbawiony środka transportu na ślub. Auto zastępcze z assistance musiałem oddać przed datą uroczystości, nie zawiedli jednak przyjaciele. Dostałem Golfa TDI — gwarancję solidności i niezawodności. Niestety, w dniu uroczystości samochód nie odpalił. Ciśnienie wzrosło do maksimum. Z pomocą przyszedł kuzyn żony i dostałem leciwego Opla Astrę. Ponieważ byłem lekko spóźniony, na A2 wyciskałem z niego wszystko. Wydawało się, że tego dnia ilość przykrych niespodzianek już się wyczerpała. Niestety po chwili zapalił się check engine i samochód zwolnił do 80 km/h. Zdążyłem, ale na ostatnią chwilę. Moja praca jest wspaniała, cudowna, wyjątkowa i nie wyobrażam sobie robić czegoś innego. Jednak historia ta pokazuje, jak łatwo i właściwie bez swojej winy zawalić zlecenie. Ale dość o tym, wróćmy do wspaniałej pary Ani i Roberta oraz ich ślubu.
Młoda para zaplanowała piękną uroczystość w plenerze. Ślub odbył się w ogrodzie na pomoście wśród drzew i otaczającej natury, a wesele w Hotelu Podgrodzie. Tego dnia nie zawiodła także pogoda. Okoliczności ślubu, a później przyjęcia były piękne, a będąca z nimi w tak ważnym dniu rodzina i przyjaciele — WYJĄTKOWI. O tym nie będę pisać, możecie to sami obejrzeć na poniższych zdjęciach ślubnych, które tego dnia dla nich wykonałem.







































































































